..."W Polsce wyrasta pokolenie łamag – mówią nauczyciele wf. Uczniowie masowo przedstawiają zwolnienia lekarskie, a z roku na rok jest coraz gorzej. To fakt – nigdy nie było dobrze, ale teraz to epidemia"...
Po co "Orliki" i piękne hale sportowe na miarę naszego wieku , skoro popołudniami i wieczorami młodzież nie może z nich korzystac ?
A co już jest karygodne - częściowo umieszczane są w nich biura samorządowe . Brak nauczycieli kultury fizycznej ?
ZNISZCZĄ SIĘ piękne hale , którymi można się chwalic ?
Strony z cytatami i fotografiami "OKNO".
OKNO-SŁOWO KLUCZ... OKNO - SYMBOL... CYTATY,TEKSTY ... FRAGM.WIĘKSZYCH CAŁOŚCI...
wtorek, 25 października 2011
czwartek, 13 października 2011
MILIONY DZIECI NA ŚWIECIE GŁODUJE - SZANUJ ŻYWNOŚC !
16 października - Dniem Oszczędzania Żywności ;
Do kraju tego, gdzie kruszynę chleba
Poszanowanie dla darów nieba było cechą Polek od dawien dawna . I tych we dworach i tych w chatach .
Dlaczego dzisiaj tego pięknego zwyczaju wiele kobiet zaniechało ?
Kto wstydzi się oszczędzania - jest po prostu głupcem ! Tym bardziej , że ogół Polaków do najbogatszych nie należy . Józef Piłsudski:..."Kto nie szanuje swojej PRZESZŁOŚCI , ten nie godzien szacunku teraźniejszości , ani nie ma prawa do przyszłości"..
Do kraju tego, gdzie kruszynę chleba
Podnoszą z ziemi przez uszanowanie
Dla darów Nieba....
Tak rozpoczyna się Cypriana Kamila Norwida "Moja piosenka ".Tęskno mi, Panie...
Poszanowanie dla darów nieba było cechą Polek od dawien dawna . I tych we dworach i tych w chatach .
Dlaczego dzisiaj tego pięknego zwyczaju wiele kobiet zaniechało ?
Kto wstydzi się oszczędzania - jest po prostu głupcem ! Tym bardziej , że ogół Polaków do najbogatszych nie należy . Józef Piłsudski:..."Kto nie szanuje swojej PRZESZŁOŚCI , ten nie godzien szacunku teraźniejszości , ani nie ma prawa do przyszłości"..
sobota, 8 października 2011
Tomas Tranströmer – „Syros”
W 1996 roku był uznawany za jednego z najpoważniejszych kontrkandydatów Wisławy Szymborskiej do Nagrody Nobla . 80-letni Tomas Tranströmer zna się dobrze polską noblistkę , przyjaźni się z nią i niejednokrotnie odwiedzał poetkę w Krakowie . Na język polski jego poezję przekłada mieszkający w Szwecji polski literaturoznawca, profesor Uniwersytetu Sztokholmskiego Leonard Neuger .
Ten wiersz tłumaczył CZESŁAW MIŁOSZ .
W porcie Syros porzucone statki handlowe stoją bezczynnie .
Rzędem , jeden przy drugim . Na kotwicy od lat .
Caperion z Monrovii ,
Kritos z Andros ,
Scotia z Panamy .
Ciemne malowidła na wodzie , zawieszone na uboczu ,
jak zabawki z dzieciństwa , wyolbrzymiałe ,
które przypominają nam o wszystkim , czym nie zostaliśmy nigdy ,
Kelatros z Piruesu ,
Cassiopea z Monrovii , ocean nie sprawdza ich więcej .
Ale kiedy pierwszy raz przyjechaliśmy do Syros , w nocy ,
i zobaczyliśmy cały ich rząd w świetle księżyca , myśleliśmy :
jaka potężna flota , jakie wspaniałe koneksje !
Ten wiersz tłumaczył CZESŁAW MIŁOSZ .
W porcie Syros porzucone statki handlowe stoją bezczynnie .
Rzędem , jeden przy drugim . Na kotwicy od lat .
Caperion z Monrovii ,
Kritos z Andros ,
Scotia z Panamy .
Ciemne malowidła na wodzie , zawieszone na uboczu ,
jak zabawki z dzieciństwa , wyolbrzymiałe ,
które przypominają nam o wszystkim , czym nie zostaliśmy nigdy ,
Kelatros z Piruesu ,
Cassiopea z Monrovii , ocean nie sprawdza ich więcej .
Ale kiedy pierwszy raz przyjechaliśmy do Syros , w nocy ,
i zobaczyliśmy cały ich rząd w świetle księżyca , myśleliśmy :
jaka potężna flota , jakie wspaniałe koneksje !
CZESŁAW MIŁOSZ - KAMPO DI FIORI .
Ośmielę się twierdzic , że gdyby Cz. Miłosz napisał tylko ten jeden wiersz i tak zasługiwałby na Nagrodę Nobla . Dostał ją w 1980 r. za całokształt twórczości poetyckiej , pisarskiej i za prace z zakresu historii literatury , więc to moje poprzednie stwierdzenie jest i tak za bardzo ryzykowne . Jednak przy nim obstaję i tak .
W Rzymie na Campo Di Fiori
Kosze oliwek i cytryn
Bruk opryskany winem
I odłamkami kwiatów.
Różowe owoce morza
Sypią na stoły przekupnie
Naręcza ciemnych winogron
Padają na puch brzoskwini.
Tu na tym właśnie placu
Spalono Giordana Bruna,
Kat płomień stosu zażegnął
W kole ciekawej gawiedzi.
A ledwo płomień przygasnął,
Znów pełne były tawerny,
Kosze oliwek i cytryn
Nieśli przekupnie na głowach.
Wspomniałem Campo di Fiori
W Warszawie przy karuzeli,
W pogodny wieczór wiosenny,
Przy dźwiękach skocznej muzyki,
Salwy za murem getta
Głuszyła skoczna melodia
I wzlatywały pary
Wysoko w pogodne niebo.
Czasem wiatr z domów płonących
Przynosił czarne latawce,
Łapali płatki w powietrzu
Jadący na karuzeli.
Rozwiewał suknie dziewczynom
Ten wiatr od domów płonących,
Śmiały się tłumy wesołe
W czas pięknej warszawskiej niedzieli.
Morał ktoś może wyczyta,
Że lud warszawski czy rzymski
Handluje, bawi się, kocha
Mijając męczeńskie stosy.
Inny ktoś morał wyczyta
O rzeczy ludzkich mijaniu,
O zapomnieniu, co rośnie,
Nim jeszcze płomień przygasnął.
Ja jednak wtedy myślałem
O samotności ginących.
O tym, że kiedy Giordano
Wstępował na rusztowanie,
Nie znalazł w ludzkim języku
Ani jednego wyrazu,
Aby nim ludzkość pożegnać,
Tę ludzkość, która zostaje.
Już biegli wychylać wino,
Sprzedawać białe rozgwiazdy,
Kosze oliwek i cytryn
Nieśli w wesołym gwarze.
I był już od nich odległy,
Jakby minęły wieki,
A oni chwilę czekali
Na jego odlot w pożarze.
I ci ginący, samotni,
Już zapomniani od świata,
Język ich stał się nam obcy
Jak język dawnej planety.
Aż wszystko będzie legendą
I wtedy po wielu latach
Na nowym Campo di Fiori
Bunt wznieci słowo poety.
W Rzymie na Campo Di Fiori
Kosze oliwek i cytryn
Bruk opryskany winem
I odłamkami kwiatów.
Różowe owoce morza
Sypią na stoły przekupnie
Naręcza ciemnych winogron
Padają na puch brzoskwini.
Tu na tym właśnie placu
Spalono Giordana Bruna,
Kat płomień stosu zażegnął
W kole ciekawej gawiedzi.
A ledwo płomień przygasnął,
Znów pełne były tawerny,
Kosze oliwek i cytryn
Nieśli przekupnie na głowach.
Wspomniałem Campo di Fiori
W Warszawie przy karuzeli,
W pogodny wieczór wiosenny,
Przy dźwiękach skocznej muzyki,
Salwy za murem getta
Głuszyła skoczna melodia
I wzlatywały pary
Wysoko w pogodne niebo.
Czasem wiatr z domów płonących
Przynosił czarne latawce,
Łapali płatki w powietrzu
Jadący na karuzeli.
Rozwiewał suknie dziewczynom
Ten wiatr od domów płonących,
Śmiały się tłumy wesołe
W czas pięknej warszawskiej niedzieli.
Morał ktoś może wyczyta,
Że lud warszawski czy rzymski
Handluje, bawi się, kocha
Mijając męczeńskie stosy.
Inny ktoś morał wyczyta
O rzeczy ludzkich mijaniu,
O zapomnieniu, co rośnie,
Nim jeszcze płomień przygasnął.
Ja jednak wtedy myślałem
O samotności ginących.
O tym, że kiedy Giordano
Wstępował na rusztowanie,
Nie znalazł w ludzkim języku
Ani jednego wyrazu,
Aby nim ludzkość pożegnać,
Tę ludzkość, która zostaje.
Już biegli wychylać wino,
Sprzedawać białe rozgwiazdy,
Kosze oliwek i cytryn
Nieśli w wesołym gwarze.
I był już od nich odległy,
Jakby minęły wieki,
A oni chwilę czekali
Na jego odlot w pożarze.
I ci ginący, samotni,
Już zapomniani od świata,
Język ich stał się nam obcy
Jak język dawnej planety.
Aż wszystko będzie legendą
I wtedy po wielu latach
Na nowym Campo di Fiori
Bunt wznieci słowo poety.
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Szukaj na tym blogu
O mnie
- okno K@zi
- Lubię ludzi z poczuciem humoru.Kocham najbardziej moje 4wnuczki i 2 wnuków .